Jednym słowem - działo się!!!

…na początku lipca Zespół wyjechał na tournee do Salamanki (w Hiszpanii). Podróż rozpoczęła się 7 lipca. Pierwszy przystanek – Lido di Jesolo (Włochy). Całe przedpołudnie spędziliśmy na plaży. Po obiedzie wyruszyliśmy tramwajem wodnym na podbój słynnej Wenecji. Był czas na podziwianie zabytków, pizzę i filiżankę cappucino nad jednym z kanałów. Opaleni i szczęśliwi wyruszyliśmy
w dalszą podróż. Przez Weronę, Genuę i Niceę dotarliśmy wreszcie do Marsylii, gdzie mieliśmy zamówiony nocleg w małym hotelu. Niestety, nie wszyscy spędzili czas w łóżku – wybito nam szybę w autokarze i chłopcy na zmianę trzymali straż przy naszym pojeździe. Następny przystanek – Costa Dorada (a konkretnie Pineda de Mar – już w Hiszpanii!!!). Uzupełniliśmy opaleniznę, a wieczorem obejrzeliśmy najlepsze (bo naturalne) pokazy flamenco. Szczęśliwi ruszyliśmy w dalszą drogę. Następnego dnia późnym popołudniem dotarliśmy do Salamanki.

Po zakwaterowaniu zdążyliśmy jeszcze wieczorem dotrzeć do reprezentacyjnego placu w mieście – Plaza Mayor i wypić w kawiarence filiżankę kawy. Nazajutrz zwiedzanie Salamanki rozpoczęliśmy od wizyty w ratuszu na zaproszenie władz miasta. Zobaczyliśmy także muzeum corridy, uniwersytet (jeden z najstarszych w Europie) oraz studio telewizyjne, gdzie udzieliliśmy wywiadu. Na szczęście mieliśmy tłumacza – studenta języka hiszpańskiego z Warszawy, kształcącego się aktualnie w Salamance. W kolejnych dniach na przemian zwiedzaliśmy, korzystaliśmy z uroków kąpieli w basenie (a temperatura powietrza uzasadniała tę rozrywkę) i koncertowaliśmy.

W miejscowości Penaranda de Bracamonte występowaliśmy w teatrze na pochyłej scenie. Po całodziennym pikniku na świeżym powietrzu daliśmy wieczorny koncert na dziedzińcu XVI-wiecznego zamku w Bejar.

Kolejnego dnia pojechaliśmy na wycieczkę w Góry Sierra de Francia.
Na jednym ze szczytów zwiedzaliśmy zabytkowy klasztor z cudowną figurą Czarnej Madonny. Ze względu na lęk wysokości nie wszyscy zdecydowali się na zjazd autokarem (pozostali cieszyli się przepięknymi widokami
za oknem). Wieczorem tego samego dnia występowaliśmy na scenie
w mieście-muzeum La Alberca. Oprócz Polaków swój folklor prezentowała grupa z Portugalii. Po zakończeniu koncertu odbył się pokaz ogni sztucznych oraz zaproszono nas na posiłek, który składał się z kilku dań, deseru i kawy (a było już po północy).

Ostatni koncert daliśmy w samo południe w miejscowości Cantalapiedra. Został on zarejestrowany przez TV Salamanca. Po występie szybciutko zrzuciliśmy z siebie ciepłe stroje i wskoczyliśmy do basenu. Po obiedzie ruszyliśmy w drogę powrotną do Polski.

Trasa: Perpignan, Montpelier, Nimes, Lyon, Genewa, Neuchatel, Biel, Zurich.

W Szwajcarii niechcący zgubiliśmy kolegę, ale (oczywiście) nie zamierzaliśmy go tam zostawić na zawsze w klapkach, szortach i koszulce. Nadrobiliśmy jakieś 7 km i już w komplecie ruszyliśmy dalej. Droga powrotna upłynęła nam na oglądaniu krajobrazów i uzupełnianiu niedoboru godzin snu po pobycie w Hiszpanii. Szczęśliwi, opaleni i pełni niesamowitych wspomnień dotarliśmy do domów.

Salamanka

Category: Time Machine

MUZYKA TANIEC ŚPIEW